DLACZEGO MAM CIERPIEĆ ZA GRZECH ADAMA I EWY?

Home / Dzisiejsza religa / DLACZEGO MAM CIERPIEĆ ZA GRZECH ADAMA I EWY?

Podobne pytanie zadawali sobie również ci, którzy opowiadali, potem spisali, a na końcu zredagowali plastyczny opis stworzenia i upadku człowieka. W ich myśleniu występowała jednak pewna istotna różnica. Nie było tam tak mocno podkreślonego słowa „ja”. Wynika to choćby z analizy tłumaczeń Pisma Świętego na język polski. W Biblii poznańskiej, której przekład wyraża pełniejszą intencję autorów czy redaktorów Księgi Rodzaju, czytamy: „I stworzył Bóg ludzi na obraz swój, na obraz Boga stworzył ich: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Natomiast tłumaczenie tego opisu w Biblii Tysiąclecia brzmi: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27).

W pierwszym przypadku mamy do czynienia z liczbą mnogą, w drugim z liczbą pojedynczą. W pierwszej wersji Bóg stworzył ludzi, a w drugiej – człowieka, ciąg dalszy tekstu jest taki sam. Na jakiej zasadzie jest możliwa taka wymienność? (Konieczne jest zastanowienie się nad interpretacją tych tekstów, gdyż ich rozumienie jest kluczowe dla wyjaśnienia sytuacji człowieka, opisanej w pytaniu. Stąd kilka uwag egzegetycznych, wynikających z badań nad językiem Biblii).

Współczesne prace nad językiem i odkrycie wielu starożytnych tekstów pozwalają lepiej zrozumieć zarysowany problem. Analiza językowa i literacka stwierdza, że Adam w językach starożytnego Wschodu oznacza nie tylko człowieka, ale również ludzkość; może wyraz ten równocześnie oznaczać „osobę zbiorową”. (Czasami ta zbiorowość wyrażana jednym słowem w liczbie pojedynczej jest trudna do zrozumienia dla przenikniętego duchem indywidualizmu Europejczyka, co widać w przedstawionym pytaniu). Tak to widzieli autorzy i redaktorzy biblijni. Stąd w Biblii poznańskiej zamiast słów o stworzeniu człowieka mamy informację o stworzeniu ludzi. Natomiast Ojcowie Kościoła żyjący w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ci którzy kształtowali i tworzyli początki teologii chrześcijańskiej, widzieli w Adamie przedstawiciela wszystkich ludzi, którzy po nim narodzą się, aż do końca świata. Oni również oddawali w swoich przemyśleniach społeczny charakter słowa Adam. Adam był dla nich ideą, w której skupiali się i którą byli objęci wszyscy ludzie, jakby jedną myślą Stwórcy. W ten sposób przedstawiali prawdę, że każdy człowiek jest związany z innymi ludźmi, choć nie precyzowali dokładnie tej zależności. Ważna dla pisarzy biblijnych i potem dla Ojców Kościoła była prawda, że każdy człowiek pochodzi od Boga i w ten sam sposób mężczyzna i kobieta są obrazem Boga. Właściwie Adam dla nich nie był jedną osobą, ale tzw. Eve-lyman ’em, czyli każdym człowiekiem. Opis stworzenia i upadku nie dotyczy w’ tej sytuacji jakiegoś konkretnego człowieka o imieniu Adam i związanej z nim kobiety o nieznanym przed upadkiem imieniu, ale opisuje sytuację każdego człowieka wobec Boga.

Zgodnie z tym, co przekazują nam biblijni autorzy, możemy powiedzieć, że w jakiś sposób każdy człowiek jest uwikłany w to, co nazywamy „grzechem Adama”. Wynika to z pokrewieństwa czy raczej z jakiejś wspólnoty z praojcem. Każdy człowiek rodzi się z takim obciążeniem; jest to dziedzictwo, którego nie można się pozbyć o własnych siłach. (Stąd obraz wygnania z raju.) To, co jest wspólne wszystkim ludziom, czyli ich natura, zostało śmiertelnie zranione, zniszczone, pozbawione Bożego podobieństwa.

Człowiek rodzi się z pewnym dziedzictwem przekazanym mu przez jego rodziców. Należy do społeczności, w której wszyscy w ten sposób właśnie zaistnieli. Już tu zarysowuje się związek jednych ludzi z drugimi. Dodatkowo weźmy pod uwagę, że społeczność to nie tylko ci, którzy żyją w danej chwili; wspólnota wszystkich ludzi obejmuje każdego, kto się narodził wraz ze stworzonymi – pierwszymi ludźmi. Nieważne jak dawno ten ktoś żył, w którym miejscu na ziemi; przez sam fakt urodzenia się jest członkiem największej społeczności – ludzkości. W niewielkich społecznościach łatwo zauważyć, że nikt nie może obyć się bez pozostałych i zależy od ich działań. Można też spróbować wyobrazić sobie tę zależność każdego człowieka od jego już nieżyjących przodków i następnie rozciągnąć ją na każdego człowieka. Może wtedy to tajemnicze powiązanie każdego człowieka ze zbiorowo rozumianym „praojcem Adamem” i jego upadkiem lepiej się wyjaśni. Jest to tylko próba myślowego uzmysłowienia istniejących zależności. (W zindywidualizowanej kulturze europejskiej świadomość takiej zależności jest raczej znikoma). Oczywiście ta wspólnota losów nie tłumaczy jeszcze odpowiedzialności za popełnione winy. Aby lepiej zrozumieć ten trudny aspekt ludzkiej rzeczywistości, należy odwołać się do słów św. Pawła z Listu do Rzymian: „A jak przez jednego człowieka pojawił się na świecie grzech, wskutek zaś grzechu śmierć, i w ten sposób śmierć dotknęła wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12).